środa, 29 sierpnia 2012 - Nederland - Before departure
Margo w swoim 'rajskim ogrodzie'
Nie, to nie jest wycieczka ornitologiczna. Jednak nektarnik żółtoboczny (zawsze twierdziłem, że pod względem nazewnictwa przyrodniczego polscy specjaliści są niedoścignionymi mistrzami tworzenia oddających sens, precyzyjnych neologizmów) nie jest zwyczajnym ptaszkiem. Podobnie jak reszta z rodzaju nectarinia, w swoim jadłospisie umieszcza przede wszystkim nektar tropikalnych kwiatów, pączkujących wśród promieni międzyzwrotnikowego słońca.

Angielska nazwa gatunku, malachite sunbird, bardziej przemawia do wyobraźni. Przywołuje wiersz i piosenkę. Bo oto znów powędrujemy ciepłym krajem... :]

Zanim wsiądziemy dziś do magicznego samolotu, nasyćmy się jednak smakiem amsterdamskiej teraźniejszości. Przyjaźnią, wspomnieniami, serdecznymi pożegnaniami. Dziękuję Wam wszystkim za wspaniałe chwile, za ciepłe "good bye" albo "tot ziens"!
czwartek, 30 sierpnia 2012 - Singapore - Państwo, miasto, rzeka...
Z prowadnicą klasy turystycznej
m: Dwanaście godzin w powietrzu to bardzo bardzo dużo czasu, a ja na dodatek nie umiem spać w samolocie, ale nie o tym będę pisać.

Amsterdam opuściliśmy dość sprawnie, ostatnim rzutem oka ogarniając nasz dom na wodzie, Herengracht, krzywe kamieniczki, ceglane chodniki i wszech obecną wodę. Może jeszcze wrócimy, na razie czeka Azja pełna magii. Magicznie było już na pokładzie samolotu (pomijając fakt, że spanie było niewypałem). Singapurskie linie lotnicze zamówiły dla swoich stewardess specjalne stroje - dzięki temu nie wyglądają one jak w bezkształtnych granatowych mundurkach - ubrania to bluzka i sukienka w kwiatowe wzory. Bardzo to azjatyckie, ale stroje zaprojektowała francuska marka modowa Balmain. Rangę stewardess można poznać po kolorze sukienki - czerwona należy zawsze do szefowej pokładu, niebieska do zwykłej stewardessy. Do tej pory nie widziałam jeszcze takich strojów - trzeba przyznać, że stewardessy Singapore Airlines wyglądają w nich >>>
piątek, 31 sierpnia 2012 - Thailand - Bangkok
Dziuplny Budda
r: Piejo kury piejo, w tle dzwięki jako z dżungli, na horyzoncie Świętokrzyski... Bangkok, centrum miasta. Wyspalim się wreszcie :]
piątek, 31 sierpnia 2012 - Thailand - Joy & luck
Bangkok monsunową porą
m: Pierwszy dzień w Tajlandii minął nam leniwie. Wstaliliśmy o godzinie, która nigdy nie śniła się zapracowanym Holendrom, czyli po dwunastej i poszliśmy zjeść śniadanie, czyli obiad. Kuchnia tajska jest bardzo smaczna, ale o tym dopiero zaczynamy się przekonywać. Pewne jest jedno, ta kuchnia nie syci. Może dlatego, ze składa się głównie z lekkostrawnych potraw. W każdym razie czarna herbata z mleczkiem z kokosa zrobiła bardzo dobre wrażenie.

Poszliśmy na spacer nad rzekę. Tajlandia w porównaniu z Chinami na przyklad jest dużo bardziej zabałaganiona i brudna. Wszystko możecie zobaczyć na zdjęciach. Po ulicach płącze się dużo kotów. Zwierzęta są bardzo chude, widać ze raczej nie dokaramiają ich nieformalne komitety babć blokowych ani wolontariusze. Pewnie tutaj też nie dotarła moda na wyłapywanie kotów i obowiązkową ich sterylizacje, tak jak obecnie robi się to na przykład w Warszawie. Do tego koty tutaj są płochliwe. Zatrzymuję się, zagaduję, ale nie nawiązujemy kontaktu. Co >>>
sobota, 1 września 2012 - Thailand - Pływający Damnoen Saduak
Jabłuszko od babuni?
m: Dziś wczesnym rankiem udaliśmy się na pływający bazarek Damnoen Saduak w Ratchburi, około stu kilometrów na południowy-zachód od Bangokou. Niejako w ramach aklimatyzacji, nie chcąc ryzykować niewygód związanych z lokalnym transportem zdecydowaliśmy się na małą zorganizowaną wycieczkę. Pojechaliśmy więc w towarzystwie kilku innych osób, w tym rodziny z Filipin. Trasa wiodła przez tajskie "autostrady". Po drodze był jeden przystanek - punkt wytwarzania cukru z kwiatu kokosa. Cukier był prawdopodobnie w wysokich kadziach, ale były tak szczelnie obsadzone przez osy, ze nie odważyłam się podejść bliżej. Tajowie już dawno zorientowali się, że ludzie lubią jak się o nich dba, zagaduje, zachęca i traktuje wyjątkowo. Chęć posiadania w swoim kraju turystów owocuje tym, że świat i kultura nagle przestają być autentyczne, w ich miejsce wkracza komercja i reklama. Ale mimo tego w miejscu takim jak pływających bazar, jarmarczność i odpustowość wcale nie rażą. Są jak najbardziej na >>>
- -
Loading...